Gaultier dla la Perla – współpraca idealna (?)

Nie ma zbyt wielu wszechstronnych projektantów mody, którzy zasłynęliby tworzeniem bielizny. Do tych wyjątków potwierdzających regułę należy na pewno Jean Paul Gaultier. Trudno bowiem wyobrazić sobie modę bez jego gorsetu zaprojektowanego dla Madonny, ze stożkami w miejscu piersi.

Francuski mistrz haute couture zamiłowanie do gorsetów zawdzięcza babci Marie Garrabe – kobiecie szykownej, lubiącej perfumy Hermesa i ładną bieliznę. Pewnego dnia odkrył u niej fascynujące znalezisko: „satynowy, łososioworóżowy gorset… Nigdy nie zapomnę chwili, gdy zobaczyłem go w szafie”. Od tamtego momentu nie potrafi uwolnić się od idei kształtowania ciała przy pomocy fiszbin i sztywnych materiałów.

Inne źródło inspiracji stanowiły dla niego stroje tancerek kabaretowych: pełne przepychu, dość niepraktyczne i bardzo seksowne. Jako młody chłopak Gaultier uwielbiał szkicować roznegliżowane artystki całe skrzące się od cekinów, ukryte za piórami lub koronkowymi wachlarzami. Kiedyś został nawet na tym przyłapany w szkole i w ramach kary musiał przejść przez całą klasę pokazując swoje ilustracje. Skutek był oczywiście odwrotny od zamierzonego – zamiast zostać upokorzonym, Jean Paul zyskał prawdziwe uznanie w oczach kolegów.

Gaultier to również miłośnik uniseksu. I choć zazwyczaj nie ma problemu z miksowaniem elementów kobiecej i męskiej garderoby, to sam przyznaje, że istnieje jedno ubranie przyporządkowane określonej płci. To biustonosz – „w męskiej kolekcji nie ma sensu”.

Wszystko to razem sprawia, że już nie mogę doczekać się by zobaczyć, co też takiego JPG wymyślił dla La Perli (ich współpracę dzisiaj ujawniło WWD). Będą kosmiczne konstrukcje czy też wariacje na temat jego projektów z lat 80.? Seksowne koronki czy marynarskie paski? Babciny róż, kabaretowe cekiny… a może inspiracje sportem, dewocjonaliami lub dżunglą? Po Gaultier wszystkiego można się spodziewać.